Jako, że mieszkamy na polskim biegunie zimna czyli na Podlasiu a ściślej mówiąc na Suwalszczyźnie od ładnych paru dni przygotowujemy się do zimy. Drewno już mieliśmy zgromadzone od czerwca więc o brak opału się nie martwię ale ten tydzień upłynął pod znakiem ładowania opału do piwnicy. Codziennie po trochu i piwnica jest już pełna. Ala była bardzo wyrozumiała i jak mama z tatą pracowali ona sobie grzecznie leżała w wózku i przyglądała nam się.
Trochę jesteśmy zmęczeni , plecy i ręce bolą ale nie ma wyjścia.
Rosyjscy naukowcy zapowiadają w tym roku zimę stulecia co mnie trochę przeraża. Z natury jestem strasznym zmarzluchem więc tym bardziej się boję tego co będzie.
Zamówiłam już dla Ali śpiworek z owczej wełny do wózka i do sanek i dla siebie mufkę na ręce, którą montuje się do wózka. nie wiem czy to zda egzamin natomiast wiem. że więcej warstw na rękach tym lepiej.
Oboje z tatą Ali jesteśmy z Warszawy więc przy ostatnich odwiedzinach zakupiłam już Ali ciepłą czapkę i rękawiczki z h&m. Nie mogłam się oprzeć i kupiłam jej jeszcze czapeczkę taką na teraz. Producenci chyba specjalnie robią dla dzieci takie piękne rzeczy żeby rodzice zakochani po uszy w swoich dzieciach kupowali i kupowali.
Dzisiaj na termometrze jest u nas tylko 5 stopni więc dla mnie już bardzo zimno. Jednak chcę aby moja Alcia był odporna na różne chorupska to codziennie grubo się ubieramy i spacerujemy. Czasami Ala smacznie śpi w wózku a ja szaleję z grabiami do liści i próbuję znaleźć trawnik pod stertą liści. Jest to syzyfowa praca bo na drugi dzień jest to samo. No ale muszę przecież mieć co robić.
Moja Alusia jest dzieckiem karmionym piersią. W związku z tym, od niedawna rozszerzamy dietę.
Generalnie jak jest głodna to zjada wszystko co jej dam. Oczywiście najbardziej lubi deserki owocowe bo są słodkie ale i zupki też zje. Od trzech dni zjada również na wieczór kaszki. Najbardziej jej smakują gdy dodam do nich np.malinki zawekowane w słoiczku, domowej roboty.
Nie wie dlaczego bardziej smakują jej dania ze słoiczka niż gotowane przeze mnie zupki. Czasami idę na łatwiznę i daję jej zupkę ze słoika bo nie zawsze mogę jej ugotować sama. Deserki dostaje też słoiczkowe bo nie da się samemu zrobić tak małej ilości różnych kombinacji owocowej. Jak troszkę podrośnie i brzuszek się przyzwyczai będą ją przyzwyczajać do "normalnych" owoców.
Tak więc lecą dni za dniami , niby podobne do siebie ale jednak różne.
Najbardziej lubię to jak Ala budzi mnie rano pięknym uśmiechem. Od razu dostaję zastrzyk energii, nawet wtedy kiedy mam za sobą nieprzespaną noc.
A to kilka zdjęć z ostatnich paru dni
czapeczka i rękawiczki
Mamo budź się już
Alicja jako kotek - cudny prezent od babci
spacerek nad jezioro
nauka picia z niekapka
odpoczynek z tatą na spacerku w lesie
biszkopt mniam mniam
chrupek mniam mniam
i kaszka jak widać też mniam mniam