W tym roku nasza kochana Puszcza Augustowska nie popisała się w ilości pieprznika jadalnego czyli kurki ale za to jak przyszedł sezon na grzyby szlachetne...too..ho ho ho było tego sporo.
Na grzybach znamy się średnio. Zbieramy tylko te, które na 100% wiemy, że są ok, czyli w większości grzyby z tzw. poduszeczką.
Alutek oczywiście za każdym razem jeździła z nami na grzybki i bardzo jej się to podobało.
Głowa jej latała na boki od nadmiaru drzew, krzaków, ptaków i różnych różności leśnych.
Zwykle po ok pół godz.Alusia już spała. Raz spała od wyjścia z samochodu aż do jego powrotu, bite 3,5 godz. Byłam w szoku. Tak cudownie jej się spało, że aż miło było popatrzeć. My w tym czasie zebraliśmy chyba z 30 kg grzybów.
A to kilka fotek z naszych grzybowych wypraw:
o takie śliczności sobie rozły
A to największy czerwony Koźlak jakiego kiedykolwiek udało mi się znaleźć
Ali też bardzo się spodobał.
To oczywiście niewielka część naszych zbiorów. Wyszło nam ok 40 słoików marynowanych , z 10 litrowych słoików sosu grzybowego i kilkanaście słoików sałatki grzybowej. I 5 wielkich siatek suszonych grzybków. Tak więc my się cieszymy a najbardziej cieszy się nasza rodzina i znajomi bo każdy po troszku dostał :)
Sezon grzybkowy uważam już za zamknięty !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz